Czas pandemii oraz chwile tuż po niej, gdy otwarto granice europejskich krajów, przyczyniły się z pewnością do tego, że wróciliśmy do poszukiwań atrakcyjnych miejsc nieopodal naszego miejsca zamieszkania. Głód podróży był tak duży, że chcieliśmy wyskoczyć chociaż na 2-3 dni, aby oderwać się od post-pandemicznej rzeczywistości i zakosztować podróży w „starym wydaniu”, jednocześnie nie ryzykując odwołanego lotu czy lokalnych restrykcji i ograniczeń.
Szukając inspiracji tuż za naszymi granicami postawiliśmy na odwiedzenie Republiki Czeskiej, którą do tej pory znaliśmy najlepiej i najczęściej z perspektywy Pragi, lub transferów w kierunku Wiednia… A gdzie reszta kraju? Zatem po krótkiej analizie wybór padł na kraj ołomuniecki, w którym mieliśmy nadzieję na odkrycie ciekawostek związanych zarówno z przyrodą, historią, jak i relaksem, który dopełnić miały doznania kulinarne. Czy tak się stało i w weekend majowy ’22 spełniły się nasze założenia – sprawdźcie sami. Jedziemy! Planując wypad z Krakowa do Czech, zazwyczaj myślimy o dotarciu do Cieszyna, skąd tylko dwa kroki przez Most Przyjaźni dzielą nas od Czeskiego Cieszyna i pierwszej hospody. Jadąc dalej, wgłąb kraju, od kilku lat najłatwiej wybrać autostradę A1 i wjechać do Republiki Czeskiej od strony Ostrawy. My tym razem zdecydowaliśmy się jednak aby nasz pobyt rozpocząć od kraju ołomunieckiego, więc naturalnym było, że do Czech wjedziemy przez województwo opolskie – naszym pierwszym punktem było miasteczko Jawornik, więc wjeżdżaliśmy od strony Paczkowa (który także polecamy po drodze odwiedzić, bo miasto ze względu na świetnie zachowane obronne mury miejskie, nazywane jest „polskim Carcassonne”, z prawami miejskimi uzyskanymi w 1254 roku).
Pierwszy cel naszego wyjazdu do Czech ujrzeliśmy już z daleka, gdyż Zamek Jánský Vrch stoi na wzgórzu nad miastem Jaworník, na północno-zachodnim krańcu czeskiego Śląska. Przez większość swojej historii zamek należał do biskupów wrocławskich, czego ślady odnajdujemy już na początku zwiedzania tego zabytku. Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą już z 1307 roku, kiedy to został wzniesiony przez księcia świdnickiego Bolka I Surowego.
Jest kilka opcji (dłuższe, krótsze) zwiedzania zamku, czego możecie dowiedzieć się ze strony internetowej https://www.zamek-janskyvrch.cz, która sukcesywnie jest tłumaczona na język polski. My wybraliśmy dłuższą opcję, a ponieważ przewodnik zwiedzanie odbywało się w języku czeskim już na początku otrzymaliśmy dokładne broszury przetłumaczone na język polski dotyczące kolejnych zwiedzanych pomieszczeń.
Jako protipa w tym miejscu, potraktujcie kilka informacji odnośnie funkcjonowania obiektów muzealnych i im podobnych w Czechach. Dużą część z nich jest np. zamknięta w poniedziałki i dotyczy to nie tylko muzeów, ale także np. udostępnionych do zwiedzania jaskiń (choć nie wszystkich). Więc planując wydłużony o poniedziałek weekend, warto sprawdzić wcześniej czy aby na pewno dany obiekt będzie otwarty. Kolejna sprawa to możliwość zwiedzania w języku polskim – coraz więcej obiektów w Republice Czeskiej umożliwia ich zwiedzanie w naszym ojczystym języku – w sezonie są często przewodnicy, często spotykamy już audioguide’y lub też po prostu dotajemy przy wejściu broszury z tłumaczeniem na język polski. To coraz częstsza praktyka, co doceniamy! No i ostatnia kwestia – bezpłatne wejście do wielu obiektów – wpiszcie w google frazę – „bezpłatne muzea w Czechach” i będziecie zaskoczeni, bo całkiem sporo miejsc, nie tylko w Pradze, umożliwia darmowe zwiedzenia – niektóre w wybrane dni, inne przez cały czas otwarcia – warto więc skorzystać z takich opcji. No i przy okazji jeszcze, dodajmy, że w Czechach w niedzielę zastaniemy otwarte supermarkety i centra handlowe, co być może dla niektórych, będzie istotną informacją przy planowaniu pobytu w tym kraju.
Podczas zwiedzania Janskego Vrchu nas najbardziej zaskoczyła największa w Czechach kolekcja fajek (po czesku fajka to dymek…) liczącą aktualnie ponad 1200 eksponatów i stale powiększana. Wielość fajek, ich kształty, wielkość, materiały, przeznaczenie dla różnych grup społecznych czy w końcu artystyczne wykończenie oraz pochodzenie z obu Ameryk, Azji, Afryki czy Australii powoduje, że te kolekcję naprawdę podziwia się z wielkim zainteresowaniem, nawet jeśli takich przedmiotów nie używamy na co dzień 😉
Po takim wprowadzeniu do Republiki Czeskiej dalej wjeżdżamy już w Jesioniki (Jeseníky), które są mało znanym pasmem górskim w Sudetach Wschodnich, położonym w większości w Czechach i częściowo w Polsce (w postaci części Gór Opawskich), z najwyższym szczytem o wysokości 1491 m n.p.m. o swojskiej nazwie Pradziad. Centralną część Jesioników tworzy pasmo Wysokiego Jesionika, którego grzbietem – co jest geograficzną ciekawostką – przebiega granica Wielkiego Europejskiego Działu Wodnego, oddzielająca zlewiska Morza Bałtyckiego i Czarnego.
Prawie cały masyw Jesioników pokrywają gęste bory świerkowe z domieszką buku i jodły, ale warto nadmienić, że wiele szczytów, szczególnie tych w Wysokim Jesioniku jest bezleśnych, dzięki czemu możemy podziwiać rozległe panoramy sąsiednich pasm górskich. Nam, ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe, nie udało się ruszyć pieszo na szlak turystyczny, by także od tej strony poznać pogranicze Gór Opawskich, Złotych i właśnie Wysokiego Jesionika (bo taki mieliśmy plan). Jednak dzięki temu, że region ten jest bogaty w bazę turystyczną z licznymi schroniskami, ośrodkami narciarskimi ze świetnymi trasami biegowymi i zjazdowymi zimą oraz licznymi trasami rowerowymi latem, a także takimi obiektami jak zamki, zabytkowe kościoły czy urokliwe uzdrowiska z parkami, udaliśmy się do miejscowości Velké Losiny.
Mimo, że jest to wieś, to znana już od połowy XIV wieku, w kolejnym wieku stała się ważną siedzibą rodów arystokratycznych, dzięki czemu dzisiaj możemy podziwiać wspaniały, renesansowy pałac w miejscu gotyckiej twierdzy wodnej. Jest też czarna karta w historii Losin, gdyż w XVII wieku, więś „zasłynęła” niechlubnie w procesach czarownic. Wcześniej, bo w 1592 roku zaczęła się zaś historia wsi jako uzdrowiska – wówczas wybudowano łaźnie i pierwszy budynki uzdrowiskowe, które rozbudowano na początku XX wieku, a dzisiaj dodatkowo funkcjonuje tutaj kompleks rekreacyjny Therme Losiny. Sama miejscowość zaś zyskała nowy przydomek – „gorące serce Jesioników”, przyciągając turystów przez cały rok. Kompleks może nie jest nie wiadomo jak duży (niektóre baseny zewnętrzne i zjeżdżalnie działają tylko latem), ale nawet poza sezonem korzystając z szeregu basenów z różną temperaturą, saun i strefy dla dzieci, zrelaksujemy się odpowiednio… Z basenów wychodziliśmy równo z ich zamknięciem i na nocleg wracaliśmy kilka kilometrów drogą nr 44 do miejscowości Loučná nad Desnou, która jest także ważnym ośrodkiem turystycznym regionu, ze szczególnie dobrze rozwiniętą bazą noclegową. Tuż za nią, chcąc wrócić do miejscowości Jesionik musimy pokonać niesamowite serpentyny przecinające w tym miejscu najwyższą część Wysokiego Jesionika. Szczególnie upodobali sobie je motocykliści, których znaki drogowe praktycznie co zakręt przestrzegają przed niebezpieczeństwem.
Następnego dnia, po śniadaniu w naszym pensjonacie, naszym celem jeszcze na kilka chwil były Velké Losiny. Decydujemy się bowiem odwiedzić historyczną wytwórnię papieru ręcznie czerpanego, działającą nieprzerwanie od 1596! Papiernia ta jest jedną z najstarszych w Europie, współcześnie tworząc kompleks z Muzeum Papieru, zlokalizowane w barokowych budynkach z końca XVIII wieku.
Dla nas, ze względu na dwie małe turystki nam towarzyszące w podróży, istotny przed wejściem do Muzeum był mały ale funkcjonalny plac zabaw oraz mini-zoo, zlokalizowane tuż obok, które cieszyło się dużą popularnością. Co więcej kierując się w stronę największego miasta regionu – Šumperka, takie publiczne place zabaw mijaliśmy praktycznie co chwilę, co przyczyniło się także do dodatkowych, na szczęście dość krótkich, postojów.
Šumperk, położony już na historycznych Morawach, rozważaliśmy jako miejsce noclegowe, ale finalnie zdecydowaliśmy się na inne obiekty na trasie naszej wycieczki (nasze rekomendacje na końcu tekstu). Dlatego tym razem potraktowaliśmy go tranzytowo, kierując się w stronę Ołomuńca. Zanim jednak dotarliśmy wieczorem do stolicy kraju ołomunieckiego, mieliśmy jeszcze zaplanowane co najmniej 2 punkty naszego zróżnicowanego programu.
Pierwszy przystanek nastąpił w miejscowości Loštice, która pewnie nie znalazłaby się na naszej trasie, gdyby nie rekomendacja ze strony www.ok-tourism.cz, która rozwijana jest także w języku polskim, dzięki czemu możemy znaleźć sporo ciekawych inspiracji. Loštice bowiem słyną na całe Czechy i dawne Austro-Węgry z ołomunieckich serków, które znane są już od ponad 500 lat, a w miejscowej serowarni A. W. dojrzewają już od 1876 roku. Co więcej, w miejscu dawnego zakładu, który dzisiaj został rozbudowany, otwarto w 1994 r. muzeum tychże serków i dlatego postanowiliśmy się do niego wybrać. Muszę przyznać, że już dawno nie byłem w obiekcie, który byłby na każdym kroku tak przemyślany, interaktywny, angażujący jak właśnie to muzeum… dodajmy muzeum SERKÓW, które zwiedza się samodzielnie! Nasze turystki w wieku 5 i 8 lat były zachwycone. Brawo.
Słowem wyjaśnienia dla Was – oryginalne serki ołomunieckie to odtłuszczony, miękki ser dojrzewający z chudego kwaśnego twarogu. Mają wyjątkowy pikantny smak i typowy aromat (hmm niektórzy powiedzą, „zalatuje” używaną skarpetą…), ale jako przekąska do czeskiego piwa – super sprawa. Oczywiście z muzeum wychodzicie do firmowego sklepu, gdzie możecie się zaopatrzeć w różne sery, a po wyjściu z niego w lewo znajdziecie 2 lokale (w tym cukiernię), gdzie także wykorzystywane są miejscowe specjały choćby do produkcji lodów czy ciast 😉 Ogólnie w Losticach wszystko jest serkowe… Smacznego!
Ruszając z Lostic w kierunku Ołomuńca można wybrać prostą drogę i zahaczyć o Litovel (ze słynnym browarem o ponad 100-letniej historii, który swoją nazwę wziął od nazwy miejscowości) lub też ruszyć w kierunku miejscowości Bouzov, która znana jest z fantastycznego, średniowiecznego zamku, który wyłania nam się już kilka kilometrów przed miejscowością. Często można go spotkać w różnego rodzaju produkcjach filmowych, nie tylko tych czeskich. Naszym celem jednak w okolicy były Jaskinie Jaworzyckie (spotykana jest różna pisownia: Jaskinie Jaworzicskie, po czesku to: Javoříčské jeskyně), która stanowi jeden z wielu przykładów morawskiego krasu. Jeśli dotychczas nie mieliście okazji pokazać swoim dzieciom pięknych przykładów rzeźby krasowej – to jest to świetna okazja, gdyż odnajdziecie tutaj bogatą szatę naciekową oraz jeziorka z perłami jaskiniowymi. Ale zanim wejdziecie na krótką lub długą trasę turystyczną czeka Was krótkie podejście do samej jaskini, na które z parkingu zarezerwujcie 20-30 minut.
Podziemny system jaworzyckich jaskini tworzy skomplikowany kompleks korytarzy, pomieszczeń i przepaści. Główna część jaskiń była odkryta już w roku 1938, a obecnie znanych jest ponad 3,5 km korytarzy, z czego 788 metrów jest udostępnione do zwiedzania. Szczególne wrażenie na turystach robi tzw. pomieszczenie Gigantów, gdzie oprócz najpowszechniejszych stalaktytów czy stalagmitów, które miejscami osiągają wielkie rozmiary, występują tutaj i tzw. heliktyty, czyli nacieki, które rosną wbrew prawu grawitacji. Warto. Sami popatrzcie, a i tak nie mieliśmy statywu… Po takich doznaniach i podziwianiu tego co stworzyła pod ziemią przyroda ruszyliśmy w kierunku naszego kolejnego noclegu, by kolejny dzień rozpocząć od porannej kawy w Ołomuńcu – stolicy regionu, który niegdyś był stolicą Moraw, a ze względu na ilość zabytków i dawną rangę nazywany jest „małą Pragą”…
Wśród ołomunieckich zabytków wymienić należy jednym tchem zarówno katedrę św. Wacława, ponad 600-letni ratusz z niezwykłym zegarem astronomicznym „orlojem” o bardzo ciekawej historii, dawny pałac biskupi i ten współczesny arcybiskupi, kilka pałaców miejskich, bogate domy kupieckie i mieszczańskie… oczywiście także zabytek z listy UNESCO czyli barokowa Kolumna Trójcy Świętej, no i wspaniałe place miejskie – Dolny i Górny Rynek. Jest co robić i gdzie się podziać na piwo czy wino (w końcu to już Morawy pełną gębą!). Mimo wszystko Ołomuniec moim zdaniem to takie trochę miasto niepozorne, któremu trzeba „dać się wciągnąć” w miejską grę i na chwilę poczuć jak Czech!
O atrakcjach Ołomuńca lub też imprezach, które licznie odbywają się w mieście możemy zasięgnąć w punkcie informacji turystycznej, który zlokalizowany jest w ratuszu na Górnym Rynku, tuż pod „zegarem”.
My tym razem w Ołomuńcu poszukiwaliśmy atrakcji także dla naszych młodych turystek. A ponieważ ZOO mieliśmy już zaplanowane w sąsiednim kraju zlinskim (mimo, że ZOO w Ołomuńcu, które znajdziecie udając się na Svatý Kopeček jest bardzo popularne nie tylko w Czechach), więc wybór padł na Fort Nauka czyli po czesku: Pevnost poznání. W ogóle okolica ołomunieckich fortów jest bardzo zielona i ukwiecona, więc spacer do tego miejsca, będzie dla wszystkich zdecydowanie przyjemnością.
Na miejscu możecie mieć pewność, że dzieci i młodzież w każdym wieku znajdą dla siebie ciekawostki, które wciągną je do świata nauki za pomocą czy to zabawy czy też ciekawych doświadczeń i eksperymentów pozwalających odkryć np. tajemnice ludzkiego organizmu. No bo jak to jest „wejść do oka”… ?! Tutaj wszystko jest możliwe i jest to przygoda dla wszystkich grup wiekowych. Co istotne, my do Fortu Wiedzy dotarliśmy ok. 2 godziny przed zamknięciem dzięki czemu mieliśmy do praktycznie tylko dla siebie. Na miejscu okazało się jednak, że na przyszłość warto zarezerwować na wizytę tutaj praktycznie cały dzień, bo żal było wychodzić naszym podróżniczkom z miejsca, w którym poprzez zabawę, sporo się także dowiedziały. Powtórka więc, tym bardziej, że ekspozycje są zmieniane, nieunikniona.
Posłuchaj programu Między Biegunami w Radiu Kraków o kraju ołomunieckim:
https://www.radiokrakow.pl/audycje/czechy-nie-tylko-na-weekend-kraj-olomuniecki
Więcej o regionie w internecie i social mediach znajdziecie na:
https://www.facebook.com/Olomoucky.kraj.tourism/
Rekomendowane noclegi na trasie:
Loučná nad Desnou – Pensjonat Trombly, dodatkowo bardzo dobra restauracja w obiekcie ze smacznym jedzeniem i przystępnymi cenami (można płacić kartą!) – finalnie spaliśmy właśnie tutaj, bardzo sympatyczna właścicielka 🙂 Nasz drugi wybór w tej miejscowości to Chata u Cecila, to był byliśmy pod obiektem zobaczyć czy pokrywa się wszystko ze zdjęciami i opiniami z Booking.com – jest OK! Więc także polecamy.
Ołomuniec i okolice – dokładnym miejscem naszego noclegu były Velká Bystřice – miejscowość położona ok. 10 min jazdy samochodem z centrum Ołomuńca, właściwie jego przedmieścia – obiekt Penzion a pivnice Varna, położony jest w centrum miejscowości, tuż obok znajdziecie browar i piwarnię Tvarg, którą zdecydowanie polecamy na degustacje. Tuż obok pensjonatu restauracja z przystępnymi cenami, jest też zamykany parking dla gości pensjonatu. Warto wybrać opcję ze śniadaniem, było bardzo smacznie 😉 Przy okazji – obok obiektu przebiega linia kolejowa (10 min do centrum Ołomuńca lub w drugą stronę w kierunku Jesionik i nie tylko), a także cyklotrasa, więc jest to dobra baza wypadowa dla rowerzystów.
Artykuł powstał w ramach współpracy z Czech Tourism.